Srebrny las wyglądał wyglądał przerażająco tego poranka. W rzeczy samej, wyglądał on ciągle przerażająco ostatnimi czasy. Po wydarzeniach z wojen plagi znany jest teraz pod nowym imieniem jako ziemie plagi. Uther, pomimo że przeżył nie był w stanie odnaleźć się w nowej rzeczywistości. W czasie gdy był zmuszony do bezsilnego zaakceptowania nowego porządku, powstałego na gruzach jego zniszczonej ojczyzny, starał się ciągle używać nazw które wiele znaczyły dla niego. W jego umyśle nigdy nie używał nazwy ziemie plagi, jedynie srebrny las brzmiał dla niego prawdziwie. Nie poddał się jednak nostalgii, miał przecież za zadnie dobić targ ze Szkarłatnymi, którzy odbili te tereny z rąk Plagi. Nie przepadał za nimi, z powodu przepełniające ich ślepej nienawiści, bo ona tylko potęgowała ból za tym co stracił. Też nie znosił Plagi, ale starał się mimo tego zachowywać rozsądnie by nie stać się bezmyślnym potworem jak oni…
Uther jednak nie przybył na tereny dawnego Srebrnego lasu by jedynie walczyć z nieumarłymi mieszkańcami tych ziem. Bez znaczenia jak bardzo były skażone, jak bardzo były spustoszone domostwa, jak bardzo była skażona tutejsza natura, to ciągle był jego dom. Mógł wiele powiedzieć o zdarzeniach jakie miały miejsce w jego życiu, jednak były one jedynie szarymi mirażami w porównaniu do żywych leśnych zieleni tych obumarłych lasów. Fragmenty jego dawnego ja, ciągle znajdowały ciepłe znajome miejsce wśród tych spustoszonych ziem odbijając się przyjemnym echem w jego umyśle. Jednak on nie przybył tu by rozpamiętywać lecz by stanąć twarzą w twarz z tym nawiedzonym miejscem.
Oprócz przelatujących od czasu do czasu ptaków i rozkładających się wzdłuż drogi drzew, Uther był tak naprawdę pozbawiony jakiegokolwiek towarzystwa. W myślach ciążyła mu podjęta decyzja. Zbliżająca się konfrontacja z liderami Szkarłatnych miała przynieść ukojenie, bądź początek nowego równie groźnego konfliktu, jak inwazja plagi. Wiedział, że musi zebrać się w sobie i ustalić pewne kwestie z Wielką Inkwizytorką Rubinowłosą, zanim Srebrzysty Świt, którego był reprezentantem, podejmie decyzję o powrocie na te ziemie z gór Kamiennego Pazura i założy pierwszy przyczółek, na skraju ziem plagi. Być może tutaj, z każdym wykonywanym przez niego krokiem w przód, ta ziemia w głębi mogła się odradzać, a być może jedynie z każdym jego krokiem śmierć brała ją coraz głębiej we władanie. Chciałby pozwolić sobie na rozkosz zatrzymania się, ponownego rozważenia za i przeciw wszystkiego co on sam również ustalał. Jednak wszechobecna przerażająca śmiertelna cisza, nakazywała mu by się pospieszył.
Od momentu przejścia przez skrzyżowanie umarlaka, będącego niegdyś centrum miasta Andorchal, krajobraz zaczynał się powoli zmieniać. Pierwszy raz od wielu dni poczuł tchnienie świeżego, niezgniłego powietrza. To zapewne zasługa druidów płomieni i szkarłatnych zelotów, pomyślał. Mieli oni na celu odrodzenie życia i odnowę populacji Srebrnego Lasu. Od czasu do czasu, zauważał coraz więcej, i coraz większe połacie trawy, nawet zauważył zająca który na jego widok skrył się do swej jamy. Rozczulony tym widokiem zapomniał na chwilę o otaczającym go martwym pustkowiu, skażonych chmurach przykrywających niebo, nic nie istniało dla niego oprócz tego małego zajączka. Pewnego dnia, ta kraina będzie taka jak kiedyś, pomyślał w duchu a w jego serce wlała się nadzieja. Ruszył dalej w stronę zabudowań znajdujących się w okolicach Szkarłatnego klasztoru, z uśmiechem na twarzy myśląc o rodzinach, którym udało się uciec sprzed rzezi urządzonej im parę lat temu przez Upadłego Księcia. To jest to o co walczymy, myślał wkraczając przez zewnętrzną bramę otaczającą Klasztor.
Pokazał jedynie, sygnet Srebrnej Ręki, pilnującym bramy strażnikom, którzy skinięciem głowy przepuścili go na wewnętrzny dziedziniec Klasztoru. Pomimo, że był przygotowany czuł się przytłoczonym ilością szkarłatnych zdobień znajdujących się pośród tych zabudowań. Od firan. poprzez arrasy, aż po mundury, wszystko aż przytłaczało intensywnością swoich barw. Przez chwilę stanął zaskoczony przed monumentalnym posągiem Wielkiej Inkwizytorki, znajdującym się w centrum dziedzińca. Pamiętał że będąc tu jako dziecko nic podobnego tu nie stało. Z zaskoczenia wyrwał go głos jednego z zelotów.
– Panie pozwól za mną Wielka Inkwizytorka wraz z Wysoką Radą oczekują na Twoje przybycie. powiedział bezbarwnym głosem zelota
– Prowadź mnie zatem do środka.
Wielka Rada zbierała się w Kaplicy Nadziei Światła, znajdującej się po przeciwnym krańcu dziedzińca. Idąc, przez jego środek, Uther zauważył w krużgankach, modlących sie mnichów, ćwiczących zelotów. Zaskakiwała go ich zręczność i spokój. Nie było jednak czasu na oglądanie ćwiczących, ponieważ oto przed nim otwarły się drzwi do Kaplicy.
Ahh witam emisariusza Srebrnej Ręki w naszych skromnych progach- powiedziałą na przywitanie Wielka Inkwizytorka wstając. Wraz z nią Rada złożona z 6 osób poniosła się w mgnieniu oka i złożyła dostojny ukłon. Po kątach dało się zauważyć stojących w pełnym rynsztunku na warcie krwawych rycerzy.
Składam wyrazy szacunku w imieniu Wielkiego Mistrza Zakonu Srebrnej Ręki, wraz z zapewnieniami o dozgonnym szacunku i przyjaźni – Ze spokojnym uśmiechem odpowedział Uther, przekazując na ręce najbliższego z członków Rady pismo zawierające prośbę do Wielkiej Inkwizytorki.
Gdy dotarło do jej rąk, skinieniem ręki pozwoliła Radzie usiąść. Zerwała pieczęć i zaczęła czytać. W miarę lektury, jej lica bladły, jeszcze bardziej uwydatniając szkarłat jej włosów.
A więc to tak, Wielki Mistrz chce by na nasze ziemie wrócili ci którzy są jednymi ze sprawców naszego nieszczęścia! Czyż nie dość już wyciepieliśmy się ze strony elfów z powodu ich zdradzieckiego księcia?! – jej cichy głos powoli przechodził w głośny krzyk- Nigdy! Sami odzyskamy naszą Ojczyznę, bez pomocy waszego zdradzieckiego zakonu.
Zdradzieckiego?! – wykrzyknął Uther zszokowany tyradą
Tak! Każdy kto pomaga elfom bądź nie oczyszcza świata z ich obecność jest naszym wrogiem- krzyczała, wbijając obłąkany wzrok w emisariusza.
Tak jak poprzedni on musi umrzeć – zwróciła się do Rady
Musi umrzeć – krzyknęli trzykrotnie przypieczętowując jego los.
Szleńcy opamiętajcie sie! – krzyczał Uther – o czym wy w ogóle mówicie, jacy zdrajcy, jacy wrogowie, jesteśmy waszymi przyjaciółmi, co się z wami dzieje, czy poza zemstą nic się już dla was nie liczy.
Świat musi zostać oczyszczony z wszystkich wrogów ludzkość – powiedział jeden z przybocznych Wielkiej Inkwizytorki. Uther przysiągłby że widział demoniczny błysk w jego oku.
Na stos z nim! – zakrzyknęła cała rada z Wielką Inkwizytorką na czele.
Uther wydobył swój miecz, próbując rzucić się na podejrzanego członka rady, lecz został szybko obezwładniony przez parę krwawych rycerzy. Ogłuszony ocknął się przywiązany do belki, z chrustem pod nogami. -,,,,, i za pozostałe czyn. Niech oczyści go ogień. Kat podrzucił ogień pod stos w momencie w którym Wielka Inkwizytorka przybijała pieczęć do listu zwieńczonym słowami – znaleźliśmy jedynie miecz waszego emisariusza, jednak listu od was. Wyślijcie nam kolejnego…